Od Kongresu do Kongresu
Kiedy od redakcji „Biuletynu Migracyjnego” otrzymałem propozycję napisania artykułu z okazji Jubileuszu Profesora Antoniego Rajkiewicza, miałem trochę mieszane odczucia. Z jednej strony, poczułem się zaszczycony. Spośród bardzo licznej grupy osób dostrzeżono urzędnika MSW, którego uznano za właściwą osobę do napisania tekstu na temat współpracy z Profesorem.
Z drugiej zaś strony, uświadomiłem sobie, jak trudne jest to zadanie. Historią życia, kariery zawodowej, a także pracy społecznej i naukowej Profesora można obdzielić wiele życiorysów nietuzinkowych osób. Każdy z tych życiorysów byłby nieprosty, niezwykle bogaty i ciekawy. Profesor Antoni Rajkiewicz był świadkiem i uczestnikiem najważniejszych wydarzeń współczesnej Polski, jako człowiek, badacz i polityk. Posiada ogromny autorytet moralny i dorobek naukowy w obszarze polityki społecznej, demografii, rynku pracy i migracji oraz ogromną motywację do pracy. Wychował i ukształtował niezliczoną grupę wychowanków: studentów, doktorantów, współpracowników naukowych (wielu z nich to eksperci znani i cenieni od wielu lat w swoich środowiskach i dziedzinach). I co najważniejsze, nadal aktywnie współkształtuje naszą rzeczywistość w wielu obszarach nauki!
I jak tu się zmierzyć z takim wyzwaniem?
O napisaniu tego tekstu zdecydował ogromny szacunek, jakim darzę Profesora, a także chęć podzielenia się z czytelnikami mniej znanymi aspektami jego działalności, w kontekście moich kontaktów z Profesorem. Być może tych kontaktów nie było tak wiele, ale dla mnie zawsze były twórcze, ważne i znaczące.
Kiedy w roku 1990 ubiegłego stulecia rozpoczynałem pracę w nowych strukturach MSW, zajmujących się problematyką uchodźców i cudzoziemców, stosunkowo szybko nawiązaliśmy kontakt ze środowiskami naukowymi, które były bardzo zainteresowane nie tylko „pionierskimi” kierunkami naszej działalności, ale także nowym zjawiskiem „wędrówki ludów”, która występowała w naszej części Europy w owym czasie.
Wśród wielu znanych czytelnikom „Biuletynu Migracyjnego” nazwisk badaczy migracji, z którymi utrzymywaliśmy mniej lub bardziej regularne kontakty, Profesor Rajkiewicz pojawił się nieco później. Nie oznacza to jednak, że nie znaliśmy jego dorobku naukowego, a on nie śledził naszych „dokonań” w budowaniu systemu migracyjnego w Polsce. Sądzę, że brak stałych kontaktów w tamtym czasie wynikał z większego zainteresowania Profesora rynkiem pracy i szeroko rozumianą polityką społeczną, w ramach których migracje zagraniczne są zaledwie jednym z elementów.
Ponadto, w tamtym czasie MSW kojarzyło się z funkcjami związanymi z bezpieczeństwem i porządkiem publicznym, a nie z wizją systemowego rozwoju instytucji prawnych i organizacyjnych zajmujących się cudzoziemcami czy też działaniami na rzecz uchodźców i repatriantów. Zresztą, jednym z ważnych priorytetów Ministerstwa było ograniczenie narastającego zjawiska nielegalnej migracji.
Dla mnie wyraźne wejście Profesora Antoniego Rajkiewicza na scenę migracyjną (i to jakie!) nastąpiło po I Kongresie Demograficznym w 2001 r., w wyniku którego Rządowa Rada Ludnościowa zleciła Instytutowi Pracy i Spraw Socjalnych przygotowanie opracowania na temat uwarunkowań i założeń polityki migracyjnej Polski. W 2003 r. pod kierownictwem koordynowanego przez Profesora Antoniego Rajkiewicza Zespołu powstał Raport „O polską politykę migracyjną”. W opracowaniu tym w sposób nowatorski i kompleksowy zostały przedstawione przyszłe zadania państwa w tym obszarze, ze wskazaniem na politykę migracyjną jako na istotny element rozwoju państwa. Nie chciałbym w tym miejscu dokonywać szczegółowej oceny i analizy tego dokumentu, który z punku widzenia niektórych stawianych tez mógł wzbudzać dyskusje, co było zresztą intencją jego autorów. Ja miałem możliwość zapoznać się z jego treścią z dużego dystansu, pracując przez pewien czas w Bukareszcie.
Nie znając przebiegu i kontekstu debat oraz prac nad Raportem, byłem przekonany, że dokument ten będzie miał duże znaczenie z punktu widzenia przyszłej działalności administracji publicznej. W szczególności jednak wrażenie zrobiła na mnie perspektywa rozwoju migracji w kontekście prognozowanej sytuacji demograficznej. Dzisiaj, prawie 10 lat później, wszyscy odmieniają magiczne słowo „demografia”, w coraz większym stopniu zdając sobie sprawę ze znaczenia dla nas wszystkich zjawiska starzenia się ludności naszego kraju. Wówczas trzeba było mieć znacznie więcej przenikliwości, wizji oraz wyobraźni, żeby tak silnie akcentować ten problem, w szczególności zaś jego związki z migracjami.
I druga kwestia, która - jak się później zorientowałem - jest jednym z ulubionych tematów Profesora: emigracja zarobkowa Polaków. W 2003 r. nie była ona jeszcze tak znacząca. Chyba nikt nie potrafił wówczas przewidzieć, jaka za kilka lat będzie jej skala i znaczenie z punktu widzenia gospodarczego i społecznego. Tymczasem, w Raporcie „O polską politykę migracyjną” nieustannie znajdujemy różne odniesienia do emigracji i to w bardzo różnych, nie poruszanych wcześniej aspektach.
Czytając Raport w 2003 r. nie wiedziałem jeszcze, że trzy lata później, jako przedstawiciel MSWiA w Rządowej Radzie Ludnościowej, poznam Profesora osobiście oraz że będę uczestniczył w pracach międzyresortowego Zespołu do Spraw Migracji nad polityką migracyjną Polski. Tak więc w 2006 r. na posiedzeniu Rządowej Rady Ludnościowej zostałem przestawiony Profesorowi, który zaciekawił się powołaniem w MSWiA nowego Departamentu Polityki Migracyjnej. Podczas rozmowy zdałem sobie sprawę, że kibicuje on administracji w kwestiach związanych z migracjami, choć podejmowane działania i wyniki jej pracy ocenia dość krytycznie. Myślę, że Profesor miał żal, że jego prace i starania związane z opracowaniem polityki migracyjnej państwa nie dały oczekiwanych rezultatów, a moje tłumaczenia w tej sprawie na niewiele się zdały. Rozmowa była prowadzona w typowej dla Niego życzliwej atmosferze, pełnej zainteresowania dla rozmówcy.
Po rozpoczęciu spotkania Rządowa Rada Ludnościowa przystąpiła do dyskusji nad corocznym raportem na temat sytuacji demograficznej Polski, którego istotnym elementem był rozdział poświęcony problematyce migracji. I wówczas Profesor pokazał pełnię swojego kunsztu
i możliwości. Z dużym temperamentem polemicznym odniósł się bowiem praktycznie do wszystkich rozdziałów raportu obejmującego zróżnicowaną problematykę i różne dyscypliny naukowe, które składają się na kompleksowe zjawisko procesów demograficznych. Wystąpienie to wywarło duże wrażenie na uczestnikach i „ustawiło” dyskusję. A trzeba wiedzieć, że w skład Rządowej Rady Ludnościowej wchodzą znaczące postaci świata nauki.
Później, przy różnych okazjach, miałem możliwość słuchać znakomitych wystąpień Profesora. Jego wiedza, sposób argumentowania, umiejętność syntezy i przygotowanie merytoryczne są zawsze na najwyższym poziomie. Do tego forma wypowiedzi: piękna, klasyczna, rzadko dziś spotykana polszczyzna, barwny język, nieszablonowe porównania oraz ciekawe metafory. Na szczególną uwagę zasługują cytaty, które lubi często przytaczać. Wydaje się, że w tym zakresie możliwości Profesora są nieograniczone. Potrafi cytować klasyków antycznych i współczesnych, filozofów, poetów, polityków oraz wybitnych profesorów - słowem - wszystkich coś wnoszących do naszego uniwersalnego dorobku.
Wielokrotnie słuchając Go zastanawiałem się, jak to możliwe, że ma tak nieograniczoną wiedzę i umiejętność jej przekazu. Sądzę, że odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, ale ujmując ją w bardzo skrótowej formie powiedziałbym, że w osobie Profesora Antoniego Rajkiewicza mamy przykład prawdziwego humanisty, przedstawiciela rzadkiego już dziś gatunku.
Oczywiście, moje kontakty z Profesorem zazwyczaj są związane z działaniami administracji w obszarze migracji. Sadzę, że krytycyzm wobec niektórych działań często przewijający się w Jego wypowiedziach wynika z wysokiego poziomu oczekiwań w stosunku do wyników pracy sektora rządowego oraz Jego znajomości uwarunkowań funkcjonowania ministerstw i urzędów centralnych. Profesor często nie zgadza się z podejmowanymi decyzjami, na przykład z decyzją dotyczącą likwidacji Departamentu Migracji w MPiPS, krytycznie odnosi się do systemu opieki nad przebywającymi za granicą Polakami, nie identyfikuje się z polityką edukacyjną w obszarze migracji oraz uważa niektóre działania MSW za zbyt restrykcyjne.
Z drugiej strony, pozytywnie (choć chyba na początku bez większej wiary) przyjął powołanie międzyresortowego Zespołu do Spraw Migracji, opracowanie dokumentu „Polityka migracyjna Polski”, liberalizację przepisów dotyczących zatrudniania cudzoziemców. Niewątpliwie, jako propaństwowcowi bardzo leży Mu na sercu sprawne zarządzanie państwem i efektywna administracja, której jednak w swoich osądach czasami nie oszczędza.
Niezależnie od omawianego tematu, podczas rozmów z Profesorem zawsze mam odczucie, że oczekuje na informacje, co dobrego dla cudzoziemców szykuje resort. Na przykład, bardzo interesuje się problematyką praw cudzoziemców, a w szczególności abolicji (prawie od początku naszej znajomości porusza ten temat, tak jakby chciał przymusić nas do możliwie najszerszej formuły legalizacji pobytu przebywających bez zezwolenia migrantów).
Jestem przekonany, że Jego stosunek do procesów migracyjnych ma ścisły związek z cechami osobowościowymi: życzliwością, wrażliwością na sytuację człowieka i troską o słabszych. Tej tezy nie trzeba argumentować i udowadniać, wystarczy tylko posłuchać Profesora. Nie odmówię sobie jednak przyjemności przytoczenia jednego przykładu, w którym odegrałem pewną rolę.
Otóż w 2009 r. zorganizowaliśmy pierwszą krajową konferencję Europejskiej Sieci Migracyjnej, z udziałem wielu znaczących gości. Jedną z prelegentek była nasza koleżanka, która zorganizowała polski krajowy punkt kontaktowy tej Sieci, ale ze względów osobistych musiała zmienić miejsce zamieszkania, a tym samym i pracę. Uznaliśmy, że bez jej wystąpienia konferencja byłaby zubożona.
W trakcie przerwy do grupy pracowników naszego Departamentu podszedł Profesor Antoni Rajkiewicz i powiedział: „To bardzo ładnie z waszej strony, że o niej pamiętaliście”. Wszystkim zrobiło się bardzo miło…
Spośród wielu aspektów Jego działalności poznałem również obszar, który generalnie urzędnikowi jest niedostępny. Otóż kilka miesięcy temu w naszym Departamencie rozpoczął pracę absolwent Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, p. Paweł Michniewicz, który - jak się później okazało - przygotował pod kierunkiem Profesora pracę magisterską.
Dzięki temu dowiedziałem się, jak studenci postrzegają Profesora i jaką rolę odgrywa w ich kształceniu. Właściwie nie muszę pisać, że powszechnie cieszy się opinią „prawdziwego profesora i mentora” i że otoczony jest powszechnym szacunkiem, bo to oczywiste. W wypadku mojego współpracownika odegrał on jednak rolę nietypową, mającą wpływ na przebieg kariery zawodowej. Otóż Profesor polecił jego osobę ówczesnemu Dyrektorowi Departamentu Migracji MPiPS do odbycia stażu w Departamencie. Od tego czasu p. Paweł „połknął bakcyla administracji” i związał swój los z tym obszarem działalności publicznej.
W ubiegłym roku moje kontakty z Profesorem bardzo się zacieśniły w związku z rozpoczęciem prac nad przygotowaniem II Kongresu Demograficznego (w żartobliwej formie można stwierdzić, że naszą znajomość kształtują kongresy demograficzne). W celu przygotowania podstawowego materiału na Kongres, którym były m.in. „Założenia polityki ludnościowej”, Profesor podjął się zadania skoordynowania założeń dotyczących polityki migracyjnej państwa w ramach zespołu ekspertów, do którego zostałem powołany.
Podczas wielu spotkań, które czasami odbywały się nawet dwa razy w miesiącu, mieliśmy możliwość przeprowadzenia nie tylko bardzo głębokiej i polemicznej dyskusji na temat najważniejszych problemów migracyjnych naszego kraju, ale także odnieść się do najważniejszych inicjatyw i projektów realizowanych w tym obszarze zarówno przez administrację, jak też środowiska naukowe i organizacje pozarządowe. Wielogodzinne rozmowy dały mi, z jednej strony, możliwość lepszego poznania poglądów Profesora, z drugiej zaś, przedstawienia w szerokim świetle wielu zagadnień, na których bardzo mi zależało: rekomendacji zawartych w dokumencie „Polityka migracyjna Polski - stan obecny i postulowane działania”, planowanych zmian wynikających z przyjęcia przez Radę Ministrów założeń do nowej ustawy o cudzoziemcach, a także skutków przyjętej przez Rząd tzw. ustawy abolicyjnej. Pozwoliło to wzbogacić dokumenty Kongresu sygnowane przez Rządową Radę Ludnościową, które na obecnym etapie prac generalnie uznają wytyczone kierunki w obszarze imigracji za słuszne i wpisują się w szerszy kontekst postulatów w obszarze polityki ludnościowej.
Podczas spotkań ekspertów Profesor podniósł poprzeczkę bardzo wysoko. Aprobując zasadniczo nasze opinie dotyczące imigracji, skupił się na najtrudniejszym chyba obecnie problemie, którym jest emigracja zarobkowa Polaków. Muszę powiedzieć otwarcie, że ekspertom rządowym czasami trudno było nadążyć za Profesorem, który przedstawił nam bardzo szeroką wizję kompleksowego uregulowania problematyki Polonii i Polaków przebywających za granicą. Trudne były także szczegóły, bo jak wymyślić adekwatną nazwę do powszechnie krytykowanego sformułowania „eurosieroctwo” czy też stosowanego przez wszystkich terminu „zarządzanie migracjami”. Profesor nie zrażał się jednak naszymi problemami i wątpliwościami, tylko z typowym dla Niego łagodnym uśmiechem na twarzy cierpliwie tłumaczył…
Panie Profesorze!
Z okazji tak znakomitego Jubileuszu, który jak widać wiele osób poruszył i zmobilizował, życzę Panu wiele pracy, choć według Konfucjusza, „jeśli kochasz to, co robisz, to nie jest to praca”. Życzę też zdrowia, „bo już samo zdrowie jest zwycięstwem” i grona oddanych ludzi, dla których jest Pan prawdziwym autorytetem. Takich, jak wyżej podpisany.