Bruksela chce uratować Schengen.
Kontrole na granicach wewnątrz obszaru Schengen nie będą mogły być przywracane bez aprobaty Komisji Europejskiej (KE). Propozycję ograniczenia prawa państw członkowskich UE do podejmowania jednostronnych decyzji w tej kwestii 16 września br. przedstawiła Cecilia Malmström, unijna komisarz do spraw wewnętrznych.
Według propozycji Komisji, czasowe zamykanie granic wewnętrznych - np. z powodu dużej imprezy sportowej, demonstracji politycznej lub spotkania politycznego na wysokim szczeblu - byłoby możliwe, ale tylko za zgodą KE, wydawaną po głosowaniu ekspertów z wszystkich państw członkowskich UE należących do strefy Schengen. Kontrole graniczne mogłyby być wprowadzane na okres do sześciu miesięcy, w krytycznych sytuacjach do maksymalnie dwóch lat. Państwa zachowałyby prawo do przywracania kontroli na granicach bez pozwolenia Brukseli tylko w razie poważnego zagrożenia dla porządku publicznego lub bezpieczeństwa wewnętrznego, jednak nie na dłużej niż pięć dni, zamiast dotychczasowych trzydziestu, i tylko w wypadku zagrożeń trudnych do przewidzenia, np. ataku terrorystycznego czy epidemii.
Choć Komisja Europejska dyplomatycznie temu zaprzecza, projekt reformy wydaje się być próbą obrony idei „Europy bez granic” po tym, jak Dania i Francja zdecydowały o zawieszeniu swobody przepływu osób na swoim terytorium w celu powstrzymania zwiększonej imigracji. Projekt KE poszedł w odwrotnym kierunku niż postulowany niedawno przez prezydenta Francji, Nicolasa Sarkozy’ego. Po ostrym sporze z Włochami o imigrantów z Afryki Północnej apelował on o ułatwienie państwom ochrony granic.
Od listopada 2006 r. - a więc od wejścia w życie kodeksu granicznego Schengen - do dzisiaj z możliwości przejściowego przywrócenia kontroli na granicach państwa należące do strefy Schengen skorzystały 26 razy. Ostatnio Norwegia i Szwecja w związku z lipcowymi zamachami terrorystycznymi w Oslo.