Problem (w) społeczności?
O Białymstoku zrobiło się głośno na początku maja br., po tym, jak podłożono ogień pod drzwi mieszkania małżeństwa, którego zięć jest obywatelem Indii. Nie był to pierwszy tego typu akt przemocy: wcześniej, na sąsiednim osiedlu, próbowano podpalić mieszkania należące do dwóch rodzin czeczeńskich. Na szczęście i tutaj pożar udało się w porę ugasić. Incydenty zostały potępione przez władze miasta, a spółdzielnia mieszkaniowa wyznaczyła nagrodę za pomoc w wykryciu sprawców. Do Białegostoku z wizytą udał się szef MSW, Bartłomiej Sienkiewicz, który na miejscu spotkał się z poszkodowanymi. „Uruchomimy wszystkie możliwe państwowe zasoby, siły i środki, żeby tego rodzaju incydenty w przyszłości się nie powtarzały. I państwo w tej sprawie będzie działać w sposób bezwzględny” - zapowiedział. Wydarzenia zapoczątkowały również ogólnopolską dyskusję nad stosunkiem mieszkańców Białegostoku do cudzoziemców.
Białystok szybko został określony jako miasto ksenofobiczne i rasistowskie. Przysłowiowej oliwy do ognia dolał wspomniany szef MSW, który powiedział: „Przestępstwo ma charakter zawsze społeczny. Otóż jeśli mieszkańcy Białegostoku uważają, że ich znakiem rozpoznawczym w Polsce, a może w Europie, ma być rasizm i ksenofobia, to ta zmowa milczenia doskonale temu służy”. W nieco innym świetle stawiają mieszkańców stolicy Podlasia słowa Ignacego Karpowicza, pisarza dorastającego w tej części Polski. W niedawno udzielonym wywiadzie powiedział on, że: „duże miasta to nie tyle tolerancja, ile miejsce na obojętność, w której inność może się schować”. W kontekście ostatnich komentarzy to zdanie wydaje się szczególnie ważne. Czy na tym polega „problem” tego miasta - jak wydaje się postrzegać tę sprawę większość mediów, że „inność” jednak nie może się schować?
Z prasy wiadomo też o 17-letnim Czeczenie, który w Białymstoku został pobity i znieważony przez czwórkę pijanych mężczyzn, gdy wracał nocnym autobusem. Jeden ze sprawców został później aresztowany, po tym, jak próbował obrabować właścicieli przypadkowego samochodu, grożąc im rzekomo posiadaną bronią. Tym razem ofiarami nie byli cudzoziemcy. W wypadku incydentów, takich jak w Białymstoku, równie ważne co unikanie bagatelizowania powinno być wystrzeganie się przypisywania motywacjom sprawców wyłącznie rasistowskiego czy ksenofobicznego podłoża. Być może sytuacja w Białymstoku wcale nie wynika z negatywnego nastawienia mieszkańców tego miasta do imigrantów czy uchodźców, ale po prostu z szerszego kontekstu społeczno-gospodarczego, w którym w pewnych sytuacjach (o których od razu się robi głośno!) ofiarą padają cudzoziemcy.
KM, współpr. MP